Dziś kolejne 'indiańce'. Muszę jakąś przyzwoitszą nazwę dla nich wymyślić, bo mi osobiście się ta nie podoba ;)
Wykonane na zamówienie, na podstawie innych, o tutaj. Do kolczyków podchodziłam dwa razy, gdyż poprzednio użyte rurki skutecznie przerywały mi nić. A do tego raz, niespodziewanie pękł mi koralik w połowie plecionki i całość już była nie do odratowania. Za delikatne te maleństwa są jak na moje ręce chyba ;)
Zmodyfikowałam je odrobinę. Są krótsze (w sumie 12 cm razem z biglem) i lżejsze, mimo wszystko nie ma obawy przed przypadkowym wypadnięciem. Przyznać muszę, że bardzo mi się podobają, to chyba głównie za sprawą tych rurek. Nie pamiętam niestety, gdzie je kupiłam, a szkoda, bo są na prawdę porządne i nieźle się prezentują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli już trafiłaś/eś na moją stronę miło będzie przeczytać słowo uznania bądź krytyki :-)