Niecierpie tej pogody, nie dość, że nie umiem zrobić dobrych zdjęć to żaden program mi nie pomaga ;p Zdjęcia wychodzą okropnie, a do tego widać wszystkie niedoskonałości na kolczykach - co na żywo mogłoby jeszcze umknąć oku ;) No nic, użalanie użalaniem, ale może uda mi się jeszcze poprawić i zdjęcia, a co najważniejsze technikę - w końcu dopiero 5 kulka za mną.
To pierwsze kule wykonane w całości. Na prawdę jestem z nich zadowolona i na żywo prezentują się jeszcze bardziej 'żwawo'. Mają ok 3 cm średnicy. A użyłam do nich koralików Toho w rozmiarze 11o, w kolorach Opaque Turquoise i Opaque Gray. Gdybym nie bała się na początku, że pomieszają mi się kolory przy pleceniu, spiralka zaczęłaby się już od jednej dziurki i powędrowała do drugiej.
Ćwiczenie czyni mistrza i jako druga para udała się już spiralka. Chcąc nie chcąc zaraz po spiralkach Weraph. Mam nadzieję, że nie będzie się bardzo złościć, w każdym razie nie lecę z tym do żadnej galerii po zarobek ;)
Również jestem z nich zadowolona, acz żałuję, że zabrałam się za tak duże koraliki (8o). Widać nitkę między nimi. Już plecąc bransoletkę z większych korali przekonałam się, że nie jest łatwo utrzymać je w jednym miejscu. Wyszły ciut mniejsze od poprzednich, bo i kulka w środku była mniejsza. Kolorki na nich to Opaque Lavender i Opaque Lt Beige. Jak już na swoim fan page'u wspomniałam, takie trochę lody jagodowe ;)
Acha, i co najważniejsze, spiralkę szyję się równie przyjemnie jak poprzednie. Także to na pewno nie ostatnie podejście.